Aleja Mazowieckiego w Lublinie. Dlaczego nie możemy jechać szybciej?

Aleja Tadeusza Mazowieckiego to 1,2 kilometra nowej, prostej, równej drogi. Kusi kierowców do mocniejszego wciśnięcia pedału gazu. Ci rozpędzają się przekraczając dozwoloną prędkość i narażają się na mandat, bo drogówka w tym miejscu bacznie strzeże, by nie łamać przepisów.

Nowa droga została otwarta niespełna rok temu. To jezdnia z dwoma pasami ruchu w obu kierunkach oddzielonymi barierkami. Biegnie od Bohaterów Monte Cassino i kończy się rondem 100-lecia KUL. Nie wszyscy jednak wiedzą, że obowiązuje tam ograniczenie prędkości do 50 kilometrów na godzinę. I ci nieświadomi kierowcy, albo skuszeni asfaltem gładkim jak stół pozwalają sobie na mocniejsze wciśnięcie pedału gazu.

Kierowcy są zdziwieni takim ograniczeniem, i zastanawiają się, dlaczego nie ma tam siedemdziesiątki. Tym bardziej, że jak tylko miniemy rondo 100-lecia KUL i wjedziemy na al. Solidarności, to widzimy właśnie taki znak informujący, że można jechać 70 km/h. A drogi są niemal identyczne.

– Uważam, że nie ma uzasadnienia dla ograniczenia prędkości do 50 km/h, bo takie drogi mają na ogół 70 km/h. A w niedzielę często tam można spotkać policję, która wlepia mandaty – mówi jeden z kierowców.

Co na to miasto? – W terenie zabudowanym obowiązuje ograniczenie prędkości do 50km/h – uzasadnia Karol Kieliszek z biura prasowego Urzędu Miasta. – Możemy wystąpić do policji, czy ich zdaniem podniesienie limitu dozwolonej prędkości będzie w tym miejscu zasadne i bezpieczne.

Policja stawia sprawę jasno. – Przeanalizujemy sytuację na drodze i rozpatrzymy wniosek, gdy do nas wpłynie – podkreśla podkom. Anna Kamola z zespołu prasowego KWP w Lublinie.

A urząd miasta zwraca uwagę na jeszcze jedną kwestię. – Po dopuszczeniu do ruchu al. Mazowieckiego okazało się, że kierowcy nie znają zasad poruszania się po skrzyżowaniu o ruchu okrężnym i mieliśmy sporo wypadków na rondzie 100-lecia KUL – zaznacza Karol Kieliszek.

(jd)