Pies nie kot, wszystkiego się nauczy – z takim podejściem, którym wciąż kieruje się wiele osób, daleko nie zajdziemy. Pies, podobnie jak człowiek, nie rodzi się z umiejętnościami i wszechstronną wiedzą i od nas zależy, czy w przyszłości będzie pupilem ułożonym i zrównoważonym, czy rozkapryszonym i obrażalskim. O tym czym zajmuje się behawiorysta, jakie błędy w wychowaniu psa popełniamy najczęściej i co powinniśmy zrobić, kiedy zauważymy, że nie radzimy sobie z pupilem opowiada lubelska behawiorystka i trener, Dagmara Han-Luterek, znana jako Pani od psów. 

Pani od psów ma wielu podopiecznych z problemami?

Ostatnio prowadzę wiele konsultacji. Naprawdę mnóstwo. Nie jest nowością, że wiele osób boryka się z problemami wychowawczymi u swoich psów, ponieważ ciągle powielają te same negatywne wzorce i zakorzenione mocno w świadomości społecznej mity, np. teoria dominacji. Zatem na brak pracy nie narzekam.

Czym właściwie zajmuje się behawiorysta? Niby wiemy, że to ktoś „od zachowań psów”, ale chyba nie do końca rozumiemy istotę tego zawodu.

Jesteśmy „psimi psychologami” i powinniśmy się zajmować terapią zachowań, ale w Polsce behawiorysta ma dość szerokie spektrum działania. My mamy znać się na wszystkim: na treningu, podstawowych zagadnieniach weterynarii, pielęgnacji, hodowli. Czasami czuję się jak chodząca encyklopedia, która bezustannie szuka nowej wiedzy. Dlatego odpowiadając na pytanie kim jest behawiorysta, mówią: jestem tłumaczem z psiego na ludzki i odwrotnie. Sprawiam, że życie z psem znowu staje się przyjemnością.

Uczysz też ludzi?

Nie zawsze problem leży po stronie psa. Najczęściej niepoprawne zachowanie pupila jest rezultatem braku poprawnej komunikacji z psem, braku umiejętności stawiania granic, bycia wobec psa asertywnym i konsekwentnym. Jesteśmy niecierpliwi, traktujemy psa jak zaprogramowaną maszynę, a nie istotę, którą – tak jak dziecko – trzeba uczyć. Niekiedy bardzo długo, bo pod względem charakterologicznym psy także różnią się od siebie. Jeden nauczy się czystości w ciągu dwóch miesięcy, innemu zajmie to pół roku. Ale my nie chcemy dać im szansy, dziecku poświęcamy 2-3 lata, psom nie dajemy 2 miesięcy, oczekujemy, że raz się mu coś pokaże i to wystarczy. Niektórzy myślą, że chodzenie na smyczy to zdolność, z którą zwierzę się rodzi.

Wydaje się logiczne, że trzeba szczeniaka uczyć, jak małe dziecko.

Życie w mieście wymaga od nas sporego podporządkowania się do ogólnie przyjętych, ścisłych reguł. To z kolei sprawia, że zaczynamy tego samego wymagać od naszego pupila. Tyle, że on nie zna języka polskiego, ani w ogóle ludzkiej mowy i zanim się jej nauczy minie trochę czasu. Chcemy, żeby nasz pies był idealny, pięknie chodził na smyczy, lubił każdego napotkanego człowieka i psa, i jeszcze wyglądał najlepiej, jak się da. Ale bez nauki nie osiągniemy niczego. I zamiast stawiać na ilość, powinniśmy skupić się na jakości. Może w jednej dziedzinie nasz pies nie zachwyca, ale za to w innej przoduje i wywołuje zazdrość znajomych psiarzy.

Czy zatem można powiedzieć, że wszystkie niepożądane zachowania psa wynikają z braku kompetencji właścicieli?

Nie. Kiedy pies wda się w awanturę na wybiegu, to nie będzie koniecznie wina właściciela, a nadmiar emocji, jakie towarzyszą spotkaniu i wspólnej zabawie. Kiedy podczas spaceru zaatakuje nas jakiś uciekinier, to też nie będzie nasza wina. Nie tylko człowiek, ale całe środowisko wpływa na zachowanie psa. Kiedy weźmiemy szczeniaka wychowanego w schronisku, będzie psem lękowym, ponieważ środowisko, w którym się wychowa, nie da mu szans na prawidłowy rozwój. I oczywiście geny. Jeśli zdecydujemy się na szczeniaka, którego rodzice byli lękliwi, będzie miał tendencję do bycia wycofanym psem.

Jakie błędy popełniamy już na starcie?

Oprócz tego, że nie zdajemy sobie sprawy z jaką odpowiedzialnością mierzymy się biorąc pod swój dach psa, związaną z kosztami utrzymania, leczeniem, poświęcaniem psu odpowiednio dużo czasu, po pierwsze bierzemy szczenięta za wcześnie. Minimalny wiek, w którym możemy zabrać go od matki i rodzeństwa to 8 tygodni, nie mniej! Niektórzy hodowcy zdają sobie sprawę z konsekwencji zbyt wczesnego zabrania i decydują się na zatrzymanie szczeniaków nawet do 12 tygodnia życia. Chodzi o to, że pierwsze granice musi szczeniakowi wyznaczyć matka, a robi to dopiero w okresie właśnie około 7-8 tygodnia. Wywołuje to u niego straszliwą frustrację, z którą uczy się sobie radzić. A kiedy później szczeniak trafia do naszego domu i dostaje wszystko pod pyszczek, traci umiejętność radzenia sobie z tymi emocjami i zakazami. Drugim kardynalnym błędem na starcie jest nieodpowiedni dobór rasy do naszego charakteru. Jeśli flegmatyk, a przy tym domator sprezentuje sobie husky’iego albo labradora, nie będzie zadowolony.

Bardzo często zdarza się, że pies w wieku szczenięcym był grzeczny, ale już kilka miesięcy później staje się nieznośny. Kwestia rozpieszczenia?

To zależy czy wcześniej za dużo mu pozwalaliśmy czy nie, ale w wieku 6-8 miesięcy, większe rasy po roku, psy przechodzą okres dojrzewania i zaczynają buntować się przeciwko obowiązującym zasadom. To trochę tak jak z nastolatkiem: dotychczas mógł oglądać telewizję do 23:00, a teraz postanawia, że będzie oglądać, kiedy chce. I próbuje to przeforsować za wszelką cenę. Próby szantażu emocjonalnego, wymuszania, tupnięcia, fochy, ignorowanie poleceń – do wyboru nasz nastolatek ma cały arsenał działań. Jeśli pies dotychczas nie mógł wchodzić na kanapę, w okresie dojrzewania zacznie kłaść na brzeg pysk, potem łapę, albo po prostu wskoczy na nią z impetem. To rodzaj testowania, na ile może sobie pozwolić. Ludzie bardzo często przeoczają ten moment i tak rodzi się problem. Skoro dostał nowe przywileje, nie chce później z nich zrezygnować. Pogorszenie zachowania może być wtedy nawet dziesięciokrotne.

Co jeszcze może stanowić dla właścicieli duży problem?

Jedną z największych bolączek jest nadmiar emocji, czyli brak nauki wyciszania i uczenia psa obserwacji. Pies, który ma w sobie zbyt wiele emocji, bardzo łatwo popada w ekscytację albo agresję. Wystarczy zapalnik, by ta emocja poszła o krok dalej. Psiak nie potrafi odpocząć, ciągle prosi się o uwagę, szczeka na każdy dźwięk, ciągnie na smyczy jak parowóz. Zamiast pracować z psem, akceptujemy nieprzyjemności i zagłaskujemy problemy. Ciągłe proszenie o uwagę, rzucanie piłeczką, ciągnięcie na smyczy to tylko kilka przykładów. I tym sposobem pojawia się kolejny: lęk separacyjny, czyli zbytnie przywiązanie psa do człowieka, niechęć do zostawania samemu w domu, a w konsekwencji utrata domu, bo sąsiedzi się skarżą na wiecznie szczekającego psa.

Jak sobie z tym poradzić? Jak zapobiegać problemom z kontrolą emocji?

Jednym ze sposobów jest nauczenie psa wyciszania i odpoczywania. Psy powinny odpoczywać około 16 godzin dziennie. Większość psów, które znam śpi 6 i budzi je najcichszy dźwięk. Druga metoda to umiejętność gratyfikacji. Musimy uczyć psa, że trzeba cierpliwie zaczekać, nie może na nas wymuszać pośpiesznego spełniania każdej jego zachcianki. Całe życie musimy uczyć psa czekania. Pamiętajmy, że dorosły osobnik zatrzymuje się intelektualnie na poziomie 5-latka.


Fot. Allart Photography

Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments