Wstydzę się o tym mówić, lecz tamten świat jest doskonalszy i pełen harmonii – mówi Ada Edelman, blogerka Biura Duchów i autorka książki o tej samej nazwie. Naprawdę nazywa się Beata Kampa i z zawodu jest księgową. Już trzykrotnie przeżyła śmierć kliniczną. Po raz pierwszy, gdy miała 8 miesięcy.

Przeżyła pani śmierć kliniczną trzy razy. Co Pani czuła?

– Najbardziej niewiarygodne w tym doświadczeniu było to, co stało się ze świadomością. W jednej chwili ta świadomość stała się tak podzielna, albo też wielozadaniowa, że mogłam objąć kilka planów wydarzeń. To było najbardziej nieprawdopodobne, bo to dało do myślenia, jak bardzo ogranicza nas ciało.

I jak to wygląda?

– Często tak żartuję, a właściwie to nawet mój znajomy ufolog mi powiedział, że jesteśmy pasażerami na statku powietrznym o nazwie Ziemia i podróżujemy w naszych kombinezonach, i to są nasze ciała. Jesteśmy istotami o wiele bardziej duchowymi niż cielesnymi. I ja się z nim zgadzam i myślę, że właśnie tak można do tego zagadnienia podchodzić. Ciało ludzkie jest tylko kombinezonem, jest opakowaniem dla tej istotniejszej cząstki człowieka. I być może to jest właśnie ta cząstka, którą możemy nazywać Bogiem w sobie. Myślę, że ta świadomość to cząstka boska, która jest w nas i ona z racji tego, że jest boska to nie może być śmiertelna.

W jakim wieku po raz pierwszy przeżyła pani śmierć?

– Miałam osiem miesięcy. Dostałam wtedy przeterminowaną szczepionkę. Z tego okresu nie pamiętam nic. Natomiast z tych późniejszych doświadczeń pamiętam wszystko. Cały przebieg tego zdarzenia, wyjście z ciała i to, co poza ciałem można było zaobserwować.

Człowiek jest świadomy tego, że dusza opuszcza ciało?

– Człowiek, który opuszcza ciało zaczyna rozumieć, że jest duszą, a nie ciałem. Tak naprawdę całe jego jestestwo zamyka się w tej postaci duchowej. Nie tylko ja to czułam, bo przecież mój przypadek nie jest w żaden sposób wyjątkowy, jest powtarzalny. Jest doświadczeniem wielu osób. Większość osób, które to przeżyły, nie odczuwało żadnego przywiązania do ciała fizycznego w momencie, kiedy znalazło się poza nim.

Ile czasu trwa taki stan?

– Bardzo różnie. W moim przypadku to trwało chyba 4 minuty 20 sekund. Natomiast to mogą być bardzo różne doświadczenia. Z punktu widzenia czasu ziemskiego to może trwać kilka sekund, kilka minut, natomiast z tamtej perspektywy poza ciałem dzieje się tak dużo, że można by o tym mówić godzinami. To, co przeżywamy tam, poza ciałem, nie da się odnieść do upływającego czasu.

Jak do tego doszło?

– Nie byłam operowana. Miałam 17 lat i nagle straciłam przytomność. Nagle człowiek zdaje sobie sprawę, przynajmniej tak było u mnie, że nie jest w ciele. Jakkolwiek to brzmi. Z drugiej strony widziałam osoby, które mnie ratowały, widziałam lekarzy… Widziałam też, jak starali się w jakiś sposób przywrócić mi funkcje życiowe. Na wprost mnie pojawiła się jasna postać, ale jej światło nie oślepiało. Bardzo trudno to opisać. To jest tak bardzo zaskakujące, bo możemy to robić jednocześnie. Tak było przy tej mojej drugiej śmierci. Z jednej strony sala ludzi, na wprost jasna postać, a po prawej stronie świat tętniący życiem zupełnie niepodobny do naszego.

To była pani decyzja, że pani wraca?

– W moim przypadku nie miałam cienia wątpliwości, że mogę zdecydować czy chcę wrócić, czy zostać. Tak było u mnie, co nie znaczy, że tak jest zawsze. Tutaj zdania są bardzo podzielone. Do Biura Duchów napływa mnóstwo różnych relacji. Niektóre osoby, jak twierdzą, są bardzo mocno zachęcane do powrotu. U mnie tak nie było. Wtedy pierwszy raz w życiu poczułam, czym jest wolna wola.

Co pani zobaczyła podczas swojej śmierci?

– Podczas drugiej śmierci była to pewnego rodzaju podróż do innej przestrzeni. Do świata, w którym spotkałam moją kilka lat wcześniej zmarłą babcię. Spotkałam ją tam, ale ona była bardzo zdziwiona, że mnie widzi. Spotkałam tam bardzo wielu ludzi. Budynki. Coś na kształt miasta, które było bardzo dobrze zorganizowane. Miało ono przepiękną architekturę. Tam było wszystko harmonijne, chociażby rośliny. Nigdy wcześniej nie widziałam takich roślin. To było coś w rodzaju przepięknie zaprogramowanego parku. Zainteresował mnie pewien budynek z kolorową mozaiką na dachu. Natychmiast znalazłam się w środku. Okazał się ogromną biblioteką. Widziałam świat tętniącym życie, w którym był bardzo duży ruch i bardzo dużo się działo.

Osoby, które pani tam widziała, różniły się w jakiś sposób od nas?

– Mogę tylko tyle powiedzieć, że te osoby wyglądały jak ludzie, ale była w nich pewna delikatność, taka szlachetność. Nie potrafię tego inaczej opisać. One miały w sobie coś anielskiego.

Wspomniała pani o swojej babci. Jak wyglądało to spotkanie?

– W pierwszej chwili jej nie poznałam. Wyglądała jak w czasach swojej młodości. Dopiero po chwili sobie uświadomiłam, że to moja babcia. Ten jej widok znałam tylko ze zdjęć. Dlatego moment mi zajęło zanim się zorientowałam, że to jest ona. Była bardzo zaskoczona, że mnie widzi, spojrzała na mnie i mówi, a co ty tutaj robisz? To nie jest twój czas.

Jaki jest tamten świat?

– Powiedziałabym, że jest doskonalszy. Panuje tam stan niewyobrażalnego spokoju. Było bardzo dużo ludzi, niektórzy spacerowali, niektórzy wyglądają tak, jakby się uczyli. Odebrałam ten świat jako lepszy z tego powodu, że on nie był obciążony tym napięciem, w którym my żyjemy. Tam była pewna aura, która trochę przypomina atmosferę w świątyni, wszystko jedno jakiej religii.

Takie doświadczenie umacnia wiarę?

– To są doświadczenia nieprawdopodobnie formujące, a nawet zdolne przeformatować całego człowieka. Są ludzie, którzy po takim doświadczeniu zmieniają całe swoje życie. Zmieniają pracę. Przeprowadzają się w inne miejsce, w spokojniejsze, gdzie można żyć wolniej. Wiele osób, które przeżyły śmierć kliniczną, umacnia się w wierze. Ale są też inni, którzy odchodzą wtedy od kościoła.

Dlaczego ludzie boją się śmierci?

– Ludzie nie boją się śmierci, tylko boją się umierania. Boją się tego bardzo przykrego stanu, przez który wielu przechodzi, na przykład z powodu choroby. Nie boimy się śmierci, bo mamy bardzo głęboko zakorzenione, że jest coś ponad tym.

Fot. Materiały Beaty Kampy

Subscribe
Powiadom o
guest
5 komentarzy
oceniany
najnowszy najstarszy
Inline Feedbacks
View all comments
Anvil
Anvil
4 lat temu

Pani Ada miała doświadczenie OOBE. Polecam na początek 3 książki Roberta Monroe, który poświecił się pracy badania tych stanów świadomości. Jego instytut kontynuuje te prace po dziś dzień. Opis miejsca, w którym znalazła się Pani Ada idealnie pasuje do “Parku/Miejsca spotkań” stanu “Focus 27” jest to obszar rzeczywistości niefizycznej, do której trafiamy m.in. po to, by się uczyć oraz pomagać tym, którzy przeżywszy szok po śmierci ciała nie potrafią odnaleźć drogi do tego właśnie miejsca lub zagubili się w obszarach systemów przekonań/wierzeń.

Pepeslav
Pepeslav
2 lat temu

niezłe bzdury w świecie który nie ma materii są budynki żarty sobie robisz, ja urodziłem się w śmierci klinicznej pierwsze wspomnieni to białe światło, ktoś mnie wciągnął do padołu łzy czyli ziemi lekarz intubowałem mnie ale wiem że to nie jego próba tylko Czegoś aby późnym wieku 36 lat poznał PRAWDę o swoich rodzicach, polecam obejrzeć na youtube kanał: niesamowite newsy tytuł czy żyjemy w kraterze. Nie polecam wchodzić do tunelu światła to lucyfer to oszustwo …

Ryszard
Ryszard
2 lat temu

Dwa razy przeszedłem śmierć kliniczną zaraz po zabiegach operacyjnych widziałem tylko i wyłącznie ciemność. Nie miałem żadnych cudownych snów.
Zazdroszczę ludziom wizjonerom.

Sylwia
Sylwia
4 lat temu

Bardzo ciekawy artykuł tej pani w listopadowym “Nieznanym Świecie” dotyczący snów ze zmarłymi. Fascynujące: http://www.nieznanyswiat.pl/nieznany-%C5%9Bwiat/aktualno%C5%9Bci-n%C5%9B/2026-sny_o_zmarlych

Jestem_tu_ostatni_raz
Jestem_tu_ostatni_raz
2 lat temu

Jak było tam tak wspaniale i anielsko, to po co ciągle wracała do tego piekła jakim jest Ziemia??? Mógłbym jeszcze wymieniać setki kwestii o tych sprawach, ale co to da, skoro i tak wszyscy po śmierci będą pchać się do tunelu ze światełkiem na końcu, którego czai się ten świetlisty oszust. Ten, który jest ponoć taki anielsko dobry, miłosierny, wspaniały…..a tak naprawdę zachęca dusze do ciągłego recyklingu.