Od początku tego tygodnia, po przedłużającym się lockdownie, możemy w naszym województwie legalnie korzystać z usług fryzjerów. A jest dobrych fryzjerów w okolicy całkiem sporo. Jednak dobre fryzjerstwo to nie tylko doskonałe strzyżenia, ale również porządne kosmetyki. I właśnie o kosmetykach będzie mój dzisiejszy wpis.

Jest prawie pewne, że męskie kosmetyki to jedna z tych dziedzin codziennego życia, do której przeciętny mężczyzna nie przywiązuje aż tak dużo wagi. Ulubiony drogeryjny szampon, zwykłe mydło, przeciętna pianka do golenia ze sklepowej półki, ten sam dezodorant… raczej nie będzie przesadą jeśli założymy, że to klasyczny zestaw typowego mężczyzny. Bo czego można chcieć więcej?

No właśnie. Okazuje się, że nasz region może się poszczycić świetną manufakturą kosmetyków dla facetów. Wojtka, który stoi za całym projektem „Męska Wyspa” (link: https://meskawyspa.pl/) po raz pierwszy spotkałem na Lubelskim Zlocie Brodaczy. Po pewnym czasie zaczęliśmy współpracować przy kilku innych pomysłach i szczerze powiedziawszy nie wyobrażam sobie porannej toalety bez produktów tworzonych w jego manufakturze. W końcu miałem możliwość porozmawiać z Wojtkiem o procesie twórczym stojącym za „Męską Wyspą” i o kosmetykach cenionych w całej Polsce.

Jakie kosmetyki dla mężczyzn tworzy Męska Wyspa?

– Niby proste pytanie, a nie tak łatwo na nie odpowiedzieć. Działamy na rynku już dosyć długo, więc nasz asortyment trochę się zmieniał w trakcie rozwoju firmy. Zaczynaliśmy od mydeł w kostkach, mydeł do tradycyjnego golenia, potem przyszła pora na balsamy po goleniu i twarde perfumy.

Co było przełomem?

– Przełomem był wrzesień 2014 roku, gdy powstał pierwszy balsam do brody: Mr Broda Arganowy o zapachu grejpfruta i limonki, który obecny jest w ofercie do dzisiaj. Od tego momentu stale rozwijaliśmy segment produktów do brody: pojawiły się olejki, szampony do mycia brody, balsamy o różnych właściwościach stylizujących, a także woski do wąsów.

Drugim przełomem było nawiązanie współpracy z Razor’s Edge Barbershop z Lublina i wejście w świat bardziej złożonych zapachów. Ekipa z tego zakładu odezwała się do mnie w sprawie olejku do brody, dedykowanego specjalnie dla nich. Mimo wielu ofert takiej kooperacji zgodziłem się po raz pierwszy. Na pewno znaczenie miało ich profesjonalne podejście do pracy oraz wspaniała atmosfera Razora, jednakże ważny dla mnie był również aspekt lokalny – w końcu mogłem pracować z kimś z Lublina. Poprzeczka jeżeli chodzi o produkt była postawiona wysoko i po setkach prób udało się stworzyć zapach linii Razor’s Edge, który jest ogromnie lubiany przez rzesze brodaczy!

Co było dalej?

– W chwili obecnej pracujemy nad coraz bardziej skomplikowanymi recepturami. Na ukończeniu są prace nad wodną glinką do włosów, a także nad kremem do golenia z prawdziwego zdarzenia. Na pewno chciałbym rozwinąć się w segmencie produktów stylizujących do włosów, który nota bene jest jednym z trudniejszych jeśli chodzi o męskie kosmetyki. Co będzie dalej czas pokaże.

Jak zaczęła się twoja przygoda z produkcją kosmetyków?

– Po skończeniu farmacji pracowałem przez dwa lata w ogólnodostępnej aptece w centrum Lublina. W tym czasie pracą marzeń była dla mnie pozycja farmaceuty klinicznego/oddziałowego. Miałem okazję poznać dokładnie tą specjalizację będąc na praktykach w szpitalu na Malcie. Taki farmaceuta współpracuje z personelem szpitalnym służąc swą ekspercką wiedzą bezpośrednio na oddziałach, co pozwala zwiększyć bezpieczeństwo i skuteczność farmakoterapii. Niestety ofert pracy praktycznie nie było, gdyż u nas farmacja oddziałowa jeszcze się nie rozwinęła.

W międzyczasie zdarzało mi się pomagać w Lawendowej Farmie, jednej z pierwszych manufaktur produkujących mydło w Polsce, założonej przez moją mamę. No i po pewnym czasie wciągnęło mnie to całkowicie. Stworzyliśmy pierwsze produkty dla mężczyzn, a dokładniej mydła do golenia, po drodze przydarzył się nawet sklep stacjonarny w Lublinie. Po jakimś czasie, w okolicach marca 2014 roku z Lawendowej Farmy wyodrębniła się Męska Wyspa i działa do dzisiaj.

Co jest największym wyzwaniem przy produkcji kosmetyków dla mężczyzn?

– Wydaje mi się, że kluczowe jest stworzenie takiego produktu, który będzie spełniał konkretną funkcję pielęgnacyjną, czyli jako to się mówi – „robił robotę”. Jednocześnie poprzez swoje właściwości i zapach sprawi, że u stosującego go mężczyzny pojawi się pewna wartość dodana, taka jak zwiększenie pewności siebie, elegancji, komfortu. Facetom nie chodzi o to, by być stricte ładnym, tylko by być sobą tylko trochę bardziej. Stąd też bardzo dużą rolę w męskich kosmetykach odgrywają parametry pozwalające na podkreślenie własnego stylu takie jak zapach, poziom połysku lub matu, właściwości stylizujące, nadające teksturę lub objętość itp. Nigdy nie można jednak zapomnieć o tym, że mężczyźni są bardzo praktyczni. Jeżeli produkt nie spełni swojej najbardziej podstawowej funkcji to te dodatkowe atrybuty mu nie pomogą. I połączenie tych dwóch aspektów wydaje mi się najbardziej istotne.

Jak decydujesz, które zapachy staną się przebojem?

– Pytam żony (śmiech). Chociaż to akurat prawda. Samemu ciężko jest ocenić, czy dany zapach spełni oczekiwania szerszego grona odbiorców. Każdy z nas lubi inne zapachy i w związku z tym tworzy się trochę pod siebie. Z tego powodu praktycznie nie występują u mnie zapachy słodkie – po prostu sam za nimi nie przepadam. Praca nad zapachem zaczyna się od obrania pewnego kierunku – nie można mieszać nut zapachowych na chybił trafił, gdyż na pewno zmarnuje się mnóstwo czasu i drogich składników.

Dla przykładu punktem zaczepienia dla linii Razor’s Edge był bay rum, czyli bardzo stary zapach łączący w sobie nuty ziela angielskiego, korzennika (Pimenta Racemosa) i rumu. Udało mi się znaleźć nawet oryginalną recepturę i zakupić wszystkie składniki i muszę powiedzieć, że faktycznie zapach zwalał z nóg. Nie dało się go jednak zastosować w olejku do brody, ponieważ nie spełniał on surowych norm dotyczących zapachów w kosmetykach oraz poziomu alergenów. Tak więc zacząłem podążać trochę bocznymi torami i po wielu próbach udało się znaleźć idealne połączenie. Zasadniczo dojście do tego „zapachowego gralla” jest związane z mnóstwem potknięć i ślepych uliczek, jednakże daje mnóstwo satysfakcji, szczególnie gdy odbiorcy przesyłają pełne zachwytu recenzje.

Pandemia w Polsce trwa już ponad rok. Jak wpłynęła na Męską Wyspę?

– Jeszcze w marcu 2020 wpływ pandemii był niezauważalny, jednakże już w kwietniu zamknięto m.in. zakłady fryzjerskie, więc automatycznie zamówienia z tej branży praktycznie zanikły. Jednakże zamówienia ze strony klientów indywidualnych utrzymywały się na niezmienionym poziomie, więc nie było groźby zamknięcia firmy. Bodajże w lipcu branża fryzjerska znowu ruszyła, więc pojawiły się nowe kontakty i zamówienia. W tym momencie, a jesteśmy po trzeciej już fali zakażeń, wśród ludzi widać zmęczenie całą tą niepewną sytuacją. Niektóre branże są zdewastowane, wiele ludzi straciło pracę i w dalszym ciągu nie widać światła w tunelu, więc każdy stara się ostrożniej podchodzić do zakupów i widać to w zamówieniach: zwykle są one wartościowo mniejsze.

Każdego z moich rozmówców pytam o Lublin i ten region. Jakie plusy i minusy widzisz w prowadzeniu biznesu na Wschodzie? Jak Ci się tu żyje?

– Lubię ten region i nie mam ochoty się stąd ruszać. Przez 6 lat mieszkałem w Krakowie i mimo, że mieszkanie w dużymi mieście ma plusy, to obecnie cenię sobie spokój i wolniejszy tryb życia, który panuje na wschodzie. Odnośnie samego prowadzenia firmy to biorąc pod uwagę moją branżę nie spotykam się tutaj z jakimiś specyficznymi przeszkodami. Być może napotkam je chcąc mocniej rozwinąć firmę.

Jakie masz plany na przyszłość?

– Zostać programistą i spać spokojnie (śmiech). A na serio, to mam w głowie kilka osób, z którymi chciałbym nawiązać współpracę w zakresie produktów, czas pokaże czy coś z tego wyjdzie. Lubię szukać nowych rozwiązań w kwestii receptury i sama praca nad produktami to dla mnie najciekawszy aspekt prowadzenia Męskiej Wyspy. W tym momencie szczególnie interesują mnie produkty do golenia, które przez ostatnie lata były w nieco w cieniu swoich „brodatych” krewnych. W 2021 roku pojawi się kilka nowości, które mam nadzieję zrobią na męskim rynku kosmetycznym trochę zamieszania.

***

Osobiście nie mogę się doczekać. I jak zwykle jestem zachwycony skarbami Lubelszczyzny, które ponownie przywołują stare porzekadło – cudze chwalicie, swego nie znacie. Do usłyszenia następnym razem!

Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments