Zajęcia z anatomii nie należą do najłatwiejszych. Studenci medycyny muszą rozcinać zwłoki i wyjmować z nich różne narządy. Rozcinanie ciała porównują do … krojenia kurczaka, a sekcję zwłok do pracy osoby w sklepie mięsnym, która kroi mięso na wagę.

Studenci Uniwersytetu Medycznego w Lublinie uczą się anatomii ludzkiego ciała mając do czynienia z prawdziwymi zwłokami. To już nie sztuczny, wiszący na stojaku szkielet jak w liceum na lekcjach biologii. Tu, w prosektoryjnych salach uniwersytetu znajdują się prawdziwe ciała, z których młodzi ludzie wyodrębniają nerwy, mięśnie i narządy. Nam opowiedzieli o tym, jakie wrażenie wywarły na nich prawdziwe narządy oraz praca na zwłokach.

Trzymałam w ręku mózg

Dla studentów medycyny zajęcia z anatomii i oglądanie zwłok, które mają już swoje lata, to codzienność. Również na zajęciach z medycyny sądowej mają styczność z ciałami, tym razem osób, które zginęły w dramatycznych okolicznościach. Początki jednak nie należą do najłatwiejszych.

– Pamiętam, że byłam przerażona. Na początku bałam się widoku ludzkiego ciała, ale pozytywnie się zaskoczyłam. Spodziewałam się świeższych zwłok, a nie wypreparowanych – wspomina Ola, studentka V roku kierunku lekarsko-dentystycznego. Największe wrażenie na początku zrobiło na mnie trzymanie w ręku mózgu. Sam fakt, że miałam go w ręku było dużym przeżyciem.

Jej koleżanka Ania do dziś pamięta paznokcie jednej z nieżywych kobiet. – Pracowaliśmy na ciele kobiety, dość młodej, która miała zrobione pomarańczowe neonowe hybrydy na paznokciach. Ciekawiło mnie, że te sztuczne paznokcie były w bardzo dobrym stanie, mimo że ciało nie było w aż tak dobrym. Do dziś mam przed oczami ten widok – wzdycha dziewczyna.

Główka na haczyku

Jedną z najbardziej zaskakujących rzeczy w ciele człowieka są… nerwy. – Wyobrażałam je sobie inaczej. A są białe i twarde jak kabel. Każdy myśli, że są delikatne, a to bardziej wygląda jak solidna sieć sznurków –wspomina Justyna, studentka kierunku lekarsko-dentystycznego.

Podczas nauki anatomii studenci stosują też wiele sposobów, by szybko zapamiętać pewne terminy, jak np. kości nadgarstka.

Najbardziej chyba znanym i przekazywanym już od pokoleń jest wierszyk: „Łódka płynie, Księżyc świeci, Trójgraniasty Groszek leci. Na Trapezie, Trapeziku, wisi Główka na Haczyku. Czworoboczna Większa z Mniejszą się zmówiły, Główkowatą na Haczyku powiesiły” – recytuje studentka.

Jak krojenie kurczaka

Adam, przyszły lekarz, nigdy nie zapomni pierwszego zanurzenia skalpela w ludzkim ciele.

– Krojenie ciała skalpelem po raz pierwszy wydawało mi się czymś nierealnym, dziwnym, a jednocześnie bardzo ciekawym. Po pół roku była to najnormalniejsza rzecz na świecie. Coś co trzeba zrobić, by kolejne partie mięśni do nauki odsłonić – mówi ze spokojem. – Ciało jest martwe od dłuższego czasu i zakonserwowane w formalinie, więc krew jest już zakrzepła w naczyniach. Nic nie cieknie, nic nie tryska. Ale wbijasz skalpel i czujesz, jakbyś kroił kurczaka – porównuje.

Pamięta też swoje pierwsze „preparowanie”. – Zaczynaliśmy od grzbietu i prowadząca kazała nam w linii środkowej rozciąć skórę. Z kolegą staliśmy razem z pensetami i skalpelami i nie docierało do nas, o co chodzi. Wiec ona wzięła skalpel i jak gdyby nigdy nic zrobiła proste cięcie przez całe plecy do pierwszej powięzi. Pokazała jak preparować, żeby nie uszkodzić mięśni. Ale wtedy popatrzyliśmy na siebie z niesmakiem – wspomina Adam. –To jest trochę tak, jak z pierwszą jazdą na rowerze, bez bocznych kółek…

Pierwsze wrażenia nie są najłatwiejsze. – U osób otyłych nad powięzią mięśni jest mnóstwo tłuszczu. Na zakonserwowanym ciele przypomina to jakby grudki takich żółtych żelek i im grubsza osoba tym więcej jest tego tłuszczu, nie tylko na mięśniach, również na narządach – mówią studenci.

Po dwóch miesiącach preparowanie ludzkiego ciała, zdejmowanie skalpu, rozcinanie skóry, nie jest niczym wyjątkowym. – Jako ludzie czujemy szacunek do zwłok. Sama myśl, że masz je rozcinać na początku jest abstrakcyjna, ale później to już rozumiesz, że mięso to mięso, ludzkie czy zwierzęce, które kroi się bardzo podobnie – uważa Adam.

Kolorowe spinacze w czaszce

Niektórym pomagają kolorowe, biurowe spinacze. To do czego są one wykorzystywane może zaskoczyć.

– Największe wrażenie zrobiła na mnie czaszka i jej budowa. To ile tam znajduje się otworków, szczelin i bruzd. Jak bardzo jest to wszystko skomplikowane, jak to się wszystko przeplata. Jednym ze sposobów nauki poszczególnych elementów jest wkładanie drucików w te otwory. W ten sposób można się nauczyć, gdzie mają one wlot i wylot – podpowiada Patryk, jeden ze studentów.

W prosektorium jak w lesie

– Dla mnie zaskoczeniem były mięśnie na kończynach górnych i dolnych, jak się przeplatają i ile ich jest. Jak któryś był jeszcze taki w miarę ruchliwy, można było nim poruszyć. Widzieliśmy wtedy dokładnie co za sobą pociąga i jaki ruch wywołuje – wspomina jeden ze studentów V roku kierunku lekarsko-dentystycznego.

Za drzwiami sal prosektoryjnych wiele rzeczy może zaskoczyć, jak np. zapach. – Przygoda z medycyną sądową zaczyna się na 4 roku studiów i jest to najbardziej szokujący ze wszystkich kursów podczas całego toku studiów – wspomina Filip. Co dziwne, schodząc do podziemi zakładu medycyny sądowej, gdzie dokonywane są sekcje zwłok, odnieść można wrażenie jakbyśmy znajdowali się w… lesie iglastym.

– Zapach sosny okazuje się jednak być efektem aplikacji specjalnego olejku eterycznego, w który studenci wyposażają się i smarują go tuż pod nosem, żeby uniknąć pewnych przykrych doznań zapachowych, które czekają na nich tuż za drzwiami – uśmiecha się młody mężczyzna.

Jak nożem rzeźnika

Zdarzały się jednak i trudne chwile, wpędzające w obrzydzenie nawet najwytrwalszych. – Niekiedy nie sposób uniknąć odruchu wymiotnego, gdy technik medycyny sądowej nożem przypominającym nóż rzeźniczy rozcina brzuchy zmarłych przed kilkoma dniami ludzi, których powłoki skórne bardzo często są już zielone. Jest to rezultat gromadzenia się gazów gnilnych wewnątrz denata – mówi już niewzruszony historią przyszły lekarz.

I opowiada, że sekcja zwłok przypomina czasem pracę osoby w sklepie mięsnym, która kroi mięso na wagę. Każdy z mięśni osoby zmarłej jest nacinany. Serce, wątroba, nerki czy płuca – każdy z kluczowych narządów jest nacinany oraz ważony.

Największe emocje u Filipa wzbudziła jednak sekcja mózgu. – Apogeum masakry stanowi sekcja czaszki. Tutaj do akcji wchodzi piła identyczna, jak piła tarczowa do cięcia metalu – opowiada mężczyzna. – Mózg po wyjęciu, przekrojeniu na plasterki o grubości centymetra i dokładnej obserwacji, trafia do jamy brzusznej, gdzie jest zaszywany za pomocą grubej nici o grubości sznurówki – krzywi się. I dodaje, że na każdych zajęciach jeden ze studentów z przyczyn żołądkowych musiał opuścić salę lub po prostu usiąść na krześle z bladą jak ściana twarzą.

Gałka oczna

Studenci kierunku lekarsko-dentystycznego podczas zajęć z anatomii dużo czasu poświęcają badaniu głowy. Jest to część ciała, z którą będą mieli do czynienia przez cały czas swojej zawodowej pracy.

– Pamiętam jak preparowaliśmy gałkę oczną. Powinniśmy przeciąć więzadła i mięśnie skalpelem dookoła oka. W czystej teorii powinniśmy odcinać warstwę po warstwie. Ale jakoś specjalnie nam nie szło. Dodatkowo kształt oczodołu tamtych zwłok uniemożliwiał nam wprowadzenie skalpela do głębszych tkanek bez uszkadzania samej gałki ocznej – wspomina Adam, przyszły lekarz dentysta.

Jego grupa była jednak bardzo pomysłowa i zamiast skalpela posiłkowali się… sztućcami.

– Ktoś nagle stwierdził, że łatwiej byłoby gdyby ten skalpel był lekko zaokrąglony albo, żeby to chociaż była łyżka, to byśmy to oko podważyli i łatwiej odcięli głębokie tkanki. Akurat tego dnia koleżanka powiedziała, że ma łyżeczkę, bo zamierzała zjeść serek waniliowy. Namówiliśmy ją, żeby nam dała łyżeczkę. I nie używając już skalpela skończyliśmy sprawę. Właścicielka stwierdziła, że nie chce już tej łyżeczki, a serek może zje w domu. Chociaż nie wiem, czy zjadła… – śmieje się student.

Subscribe
Powiadom o
guest
1 Komentarz
oceniany
najnowszy najstarszy
Inline Feedbacks
View all comments
Mirosław
5 lat temu

Według mnie praca i nauka jak każda inna 🙂 Jedni są bardziej odporni a inni mniej. Ja wciąż jestem pełen podziwu dla lekarzy specjalistów za ich wiedzę odnośnie naszego ciała.