Triest ma to szczęście bądź nie, że jest jakby nie patrzeć miastem tranzytowym. Gdzieś w drodze na Słowenię czy do Chorwacji wyrasta po drodze. I będąc tak blisko, naprawdę warto w zaledwie chwilę przenieść się do zupełnie innego świata, gdzie pyszna kawa leje się strumieniami, a na głównym placu unosi się zapach świeżo pieczonej focacci. Żar leje się z nieba i miasto wydaje się trochę wymarłe, ludzie uciekają przed palącym słońcem i zajadają się w cieniu włoskimi lodami. I pomimo, że wpływów kulturowych tutaj cała masa, to można wychwycić nurt słonecznej Italii.

Położenie i historia

To niepozorne miasto było niegdyś jednym z najpotężniejszych portów na Morzu Śródziemnym. Patrząc na mapę widać jego ciekawą lokalizację, leży w północno -wschodniej części Zatoki Triesteńskiej, równocześnie będąc najbardziej wysuniętą na północ częścią basenu Morza Śródziemnego. Sąsiaduje ze Słowenią, a w zasadzie wżyna się w ląd nienaturalnie dzieląc to państwo na pół i zabierając mu dostęp do morza, którego Słowenia ma jak na lekarstwo.

To wyjątkowe miasto ma za sobą niepowtarzalną historię, było pod panowaniem Rzymian, Wenecjan, Austro-Węgier i Niemców. Finalnie zostało przyłączone do Włoch w 1954 r. Ta historyczna różnorodność widoczna jest we wpływach kulturowych oraz ilości mówionych tutaj dialektów (od triesteńskiego, poprzez włoski, słoweński, na języku niemieckim kończąc).

Kiedy jechać?

Najlepszym okresem na wyprawę w tę część Włoch są miesiące od kwietnia do września. Pod względem temperatur najcieplejszy jest lipiec i sierpień (29-31 stopni), wtedy też niestety zwiedzanie w pełnym słońcu jest najbardziej uciążliwe. Najchłodniejsze miesiące to styczeń i luty, to właśnie w lutym odnotowuje się najczęstsze opady deszczu.

Nasza jednodniówka w tym włoskim mieście przypadła na środek sierpnia. Jak na ten rejon Europy turystów było mało, a może z racji tego że sierpniowa niedziela i upał zniechęciły ludzi do zwiedzania tego zakątka Europy? A może wszyscy postanowili spędzać czas w Chorwacji? Pewnie wszystkiego po trochu.

Bez wątpienia Triest jest miastem optymalnym jeśli chodzi o pogodę, bliskość morza daje lekka bryzę, a i wiatr przyjemnie chłodzi.

Co zobaczyć?

W zaledwie kilka godzin można przejść Triest spacerkiem w tę i z powrotem. Nie trzeba trzymać się żadnego planu zwiedzania, a po prostu zgubić się i chłonąć to miasto. Piękne budowle i miejsca będą pojawiać się przed oczami same. Jeżeli jednak nie chcecie pominąć tych najbardziej rozpoznawalnych miejsc, to przed Wami mała ściąga, co wypadałoby zobaczyć:

#1 Piazza dell’Unità d’Italia

To prawdziwe serce Triestu, a także jest najpiękniejszych placów, jakie można podziwiać w całych Włoszech. Z jednej strony otoczony przez neoklasyczne budowle, z drugiej zaś przez błękitne wody Adriatyku. W którąkolwiek stronę nie spojrzeć, widoki są oszałamiające. To właśnie tu znajduje się słynna Fontanna Czterech Kontynentów, posąg Karola VI Henryka, Palazzo Vanoli, czy słynne kawiarnie takie jak Caffè S. Marco, Caffè Tommaseo i Caffè degli Specchi.

#2 Molo Audace

Betonowe Molo San Carlo zwane również Molo Audace ma 246 metrów długości, warto przejść je do końca i dzięki temu przez cały spacer czuć przyjemną morską bryzę. Stąd rozpościera się przepiękny widok na starą nadmorską zabudowę Triestu, między innymi na wyżej wspomniany Plac Unità d’Italia, tyle że z zupełnie inne perspektywy.

#3 Canal Grande (zwany także Ponte Rosso)

Nazwa przywodzi na myśl Wenecję, jednak na tym się kończy. Rozmach i wielkość tego w mieście na wodzie jest nieporównywalna, aczkolwiek nie można odbierać uroku temu w Trieście. Miejsce to jest niezwykle urokliwe, bardzo fotogeniczne, a liczne kafejki tuż przy wodzie kuszą zapachem kawy. To tu niegdyś James Joyce pisał swoje powieści, jemu też poświęcono pomnik, by uczcić lata jego bytowania w mieście.

Na samym końcu rzuca się w oczy kościół św Antoniego Cudotwórcy oraz serbski kościół prawosławny św. Spirydiona.

#4 Teatr Rzymski

Za Piazza dell’Unità ukryta jest kolejna atrakcja tego włoskiego miasta, mianowicie Teatr Rzymski, zbudowany w I bądź II wieku naszej ery przez Cesarza Trajana, u podnóża Góry San Giusto. Teatr został odkryty dopiero w 1930 roku, niecałe 100 lat temu podczas odbudowy miasta.

Stąd już niedaleka droga na samo sam Szczyt Wzgórza San Giusto.

#5 Wzgórze San Giusto

Trudno znaleźć piękniejszą panoramę na miasto, rozpościera się stąd piękny widok, zwłaszcza wieczorem, gdy światła miasta rozświetlają panujące dookoła ciemności. Wzgórze to nie tylko niepowtarzalne widoki, ale również okazja by zobaczyć XV wieczną twierdzę. Została  ona wybudowana na ruinach zamku weneckiego.

#6 Piazza della Borsa i żydowskie getto

Ze wzgórza San Giusto bardzo łatwo znaleźć się na Piazza della Borsa, to ekonomiczne centrum miasta. Pomiędzy tym placem a Piazza dell’ Unità warto zgubić się w labiryncie wąskich uliczek zwanych Żydowskim Getto, gdzie wciąż można napotkać stare księgarnie czy antykwariaty. Miejsce to w lokalnym dialekcie określane jest jako “far gheto”, co oznacza robiące hałas, zapewne związane jest to z zatłoczonymi uliczkami i licznymi grupkami ludzi, które budują atmosferę tego zakątka.

#7 Castello di Miramare

Oczywiście nie można pominąć znajdującym się poza ścisłym centrum Zamku Miramare i bajecznych ogrodów z roślinami z różnych kontynentów.

Dla mających ciut więcej czasu godnym polecenia jest kilka miejsc poza miastem, mianowicie zamek Duino, grota Gigante oraz dolina Val Rosandra.

Co pić?

Statystyki mówią, że w Trieście pije się dwa razy więcej kawy, niż w innych regionach Włoch. Może za sprawą tego, że to właśnie w Trieście znajduje się fabryka i siedziba znanej marki Illy oraz mniej znanej w Polsce marki Hausbrandt. Zamówienie kawy w jednej dziesiątek kawiarni, może być nie lada wyzwaniem, a to za sprawą specyficznego języka, którym przesiąkł ten zakątek świata.

Espresso tutaj nazywane jest nero, macchiato jest capo, zaś cappuccino to caffelatte. Kawa może zostać podana w szklance, pozwala to na delektowanie się nie tylko (podobno) lepszym smakiem, ale także podziwianiem koloru tego trunku.

Każdy miłośnik kawy oprócz oczywistej degustacji może się również czegoś o kawie dowiedzieć, odwiedzając niezwykle oryginalny ośrodek naukowy, czyli Università del caffè. To nic innego jak Uniwersytet kawy, w którym można dogłębnie poznać historię marek, metody parzenia… wszystko na temat małej czarnej.

Co zjeść?

Triest jest miastem, gdzie przez stulecia mieszały się ze sobą rozmaite wpływy kulturowe, znalazło to odzwierciedlenie w serwowanych potrawach. Liczne migracje zaowocowały mieszaniną smaków śródziemnomorskich, słoweńskich, austriackich, chorwackich, żydowskich, środkowo-wschodnich, serbskich. Gdy w 1918 Triest został przyłączony do Włoch do powyższej listy należało dodać wpływy włoskie. Istnieje jednak kilka potraw, które powinny znaleźć się w większości restauracji w mieście.

Jota (zupa fasolowa), od wieków był to posiłek biedoty, który z czasem był coraz bogatszy. Danie to znajdziecie również w sąsiadującej z Triestem Słowenii i Chorwacji.

Strucolo de pomi to lokalna wersja strucli z jabłkami. Z ciekawostek słowo strucolo to zitalianizowane słowo strukllj, które z kolei powiązane jest z niemieckim słowem strudel. Jak widać wpływ kultur znalazł odzwierciedlenie również w nazewnictwie.

Chifeletti, czyli ziemniaczane kluseczki smażone na głębokim tłuszczu, nadaje się im rozmaite kształty. Serwuje się je na słodko bądź wytrawnie.

Gulasch alla Triestina to pozostałość po węgierskim panowaniu na tych obszarach. Włoska wersja gulaszu nie zawiera pomidorów i serwowana jest z chlebem albo polentą.

Mawia się, ze Triest to najmniej włoskie miasto, czy tak jest naprawdę? O tym musicie przekonać się już sami 🙂

Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments