Aleksandra Marmuszewska, Piotr Więckowski i Jakub Kępa – to oni stoją za wielkim sukcesem lubelskiego żużla. Reaktywowany klub powrócił w wielkim stylu. Po historycznym awansie do PGE Ekstraligi kibice żużla oszaleli z radości. Już na samą prezentację zawodników sezonu 2019, bilety sprzedały się w ciągu dziesięciu minut.

Mimo że na początku nikt nie dawał im specjalnych szans, dziś Speed Car Motor Lublin to wizytówka Lublina.

– Trzeba mieć prawdziwą pasję do żużla. Wszyscy podchodzimy do tego z sercem – uśmiecha się Jakub Kępa, dyrektor sportowy klubu Speed Car Motor Lublin, syn znakomitego lubelskiego żużlowca Marka Kępy. Jak wspomina: – Mój ojciec to prawdziwa legenda lubelskiego żużla. Zrobił dla tej dyscypliny sportu naprawdę wiele. Na pewno stracił dużo zdrowia walcząc w barwach Motoru Lublin, ale też zaznaczył się jako świetny zawodnik, zdobywając najprawdopodobniej najwięcej punktów dla lubelskiej drużyny – nie kryje wzruszenia.

– Teraz my tworzymy swoją historię. Otwieramy nową kartę lubelskiego żużla. Mam nadzieję, że będzie ona jeszcze bogatsza niż za czasów taty, kiedy zawodnicy zdobyli wicemistrzostwo Polski – dodaje z nadzieją Kępa.

Żółty, biały i niebieski świat

Dla lubelskich żużlowców 2018 rok był sezonem, który zapisał się na kartach historii. Nie tylko lubelskiego żużla. To czego dokonali zawodnicy na swoich jednośladach to sukces na skalę ogólnopolską. Mowa o podwójnym awansie do PGE Ekstraligi. Lubelski klub po meczu z ROW Rybnik, który odbył się 23 września 2018 roku, dokonał niemożliwego – awansował o dwie ligi w górę.

W którym momencie zaczęli wierzyć, że sukces jest naprawdę blisko? – Całą drużyną dążymy do celu. Walczymy do samego końca. Planowaliśmy awansować do fazy play-off. Ale po wygranych meczach półfinałowych poczuliśmy tak naprawdę, że PGE Ekstraliga jest w naszym zasięgu, że jest blisko. Wtedy uwierzyliśmy, że możemy dokonać niemożliwego – podkreśla Jakub Kępa.

Sukces mimo wszystko

W drodze do awansu ciężkich chwil nie brakowało, jak np. po pierwszym finale w Rybniku.

– Czternaście punktów to duża różnica do odrobienia. Po powrocie na szczęście nie było wiele czasu do rozmyśleń, zamknęliśmy stadion, żebyśmy w spokoju trenowali. Byliśmy w pełnym skupieniu. Wiedzieliśmy, że jest to bardzo ciężkie zadanie, ale szczęście sprzyja lepszym, udało się i jesteśmy w Ekstralidze po 23 latach! – nie kryje radości Kępa. Podczas finałowego, piętnastego biegu drużyna zwyciężyła 91 do 89.

Za sukcesem drużyny oprócz zawodników stoją trzy osoby: wspomniany już Jakub Kępa, Aleksandra Marmuszewska, prezes Speed Car Motor Lublin oraz jej ojciec Piotr Więckowski, manager lubelskiego klubu.

– Na początku tak naprawdę prawie nikt nie dawał nam szans, a jednak zawodnicy pokazali moc i daliśmy radę. To były niesamowite emocje w ostatnim wyścigu. Do końca tak naprawdę toczyły się losy tej wygranej. No i się udało! – podkreśla Aleksandra Marmuszewska.

Pomysł taty

Przez lata lubelski żużel nie odnosił sukcesów. Skąd pomysł, by reaktywować klub?

– Pomysł na żużel miał mój tata (Piotr Więckowski – przyp. red.) i to on tak naprawdę mnie oraz pozostałych tym zaraził. Sam był wcześniej zawodnikiem żużlowym, wiedział jak ten sport wygląda od środka. A co najważniejsze, miał do tego serce – wspomina Aleksandra Marmuszewska, prezeska Speed Car Motor Lublin.

Jak to jest zarządzać samymi mężczyznami? – Czy zarządzać? Raczej partnersko współpracujemy! I myślę, że bardzo dobrze nam idzie – dodaje z uśmiechem.

Dla drużyny awans był ogromną motywacją. – Staramy się spełniać wszystkie wymagania Ekstraligi. Pracujemy jak na czterech etatach, bo żużel to trudny sport – mówi pani prezes. – Tutaj bardzo ciężko jest zakładać sobie jakiś plan. Chłopcy muszą trenować bardzo ciężko. Muszą prześcignąć innych zawodników, którzy mają więcej doświadczenia w Ekstralidze – dodaje.

Wszyscy kibice to jedna rodzina

„Motooor!” – da się słyszeć okrzyki w drodze na każdy mecz naszych żużlowców. Fani żużla to jedni z najwierniejszych grup kibicowskich w naszym mieście.

– Do sukcesów naszych żużlowców przyczynił się także klub motocrossowy, który działa od ćwierć wieku i wzięli się za to ludzie, którzy mieli doświadczenie sportowe – uważa Piotr Więckowski, manager klubu Speed Car Motor Lublin, a wcześniej zawodnik żużlowy, który jako jedyny lublinianin ukończył morderczy rajd Paryż-Dakar. – Dla niektórych było to może zaskoczeniem, ale dzięki temu mamy teraz żużel na wysokim poziomie – podkreśla.

Obecnie kibicowanie żużlowcom stało się wręcz modne. – Ci co chodzą na mecze żużlowe wiedzą, że u nas jest trochę inny rodzaj kibiców. Nasi kibice są szaleni, a to szaleństwo opanowało już całe miasto. Można powiedzieć, że całe województwo. Wszyscy zwariowali na punkcie Motor Lublin! – uśmiecha się Piotr Więckowski. – Cieszy nas to i daje nam dodatkowego kopa do działań. Mobilizuje, żebyśmy jeszcze bardziej angażowali się w to, co robimy.

Czy mają jakieś marzenia, wchodząc do najwyższej ligi świata? – Żużel to nieprzewidywalny sport. Mam tylko jeden plan: utrzymać się w Ekstralidze – mówi zdecydowanie Aleksandra Marmuszewska.

Fot. Mikołaj Majda

Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments