O wysoki poziom siatkarskich emocji w naszym regionie dba Lubelski Klub Przyjaciół Siatkówki, od sezonu 2021/2022 znany pod nazwą LUK Lublin. W minionym sezonie lubelska drużyna odniosła historyczny sukces i zadebiutowała w PlusLidze.
Osiem lat wystarczyło drużynie LKPS, aby z niewielkiej grupy miłośników siatkarskich zmagań stworzyć profesjonalną drużynę, która teraz odnosi sukcesy w najwyższej lidze.
– Nikt nie spodziewał się, że w tak krótkim czasie możemy odnieść historyczny sukces i awansować do PlusLigi. Zakładając klub nie sądziliśmy, że jest to w zasięgu naszych możliwości – mówi Maciej Krzaczek, prezes zarządu i założyciel LKPS.
Teraz drużyna, która kiedyś składała się z grupy kolegów z boiska, tworzy lubelską siatkarską rodzinę, wzajemnie wspierającą się i odnoszącą coraz większe sukcesy.
– Od początku przyświecał nam cel, żeby w naszą drużynę angażować ludzi pozytywnych, kochających siatkówkę i cieszyć się z sukcesów każdego z nas. Przez wszystkie lata działalności przewinęło się przez nasz klub 70 zawodników. Niektórzy są z nami do dziś. To bardzo budujące widzieć jak osiągają kolejne szczeble rozwoju – dodaje Krzysztof Skubiszewski, drugi z prezesów LKPS.
Gościnne początki na meczach wyjazdowych
Klub powstał w 2013 roku. W siatkarskie rozgrywki zaangażowało się kilku kolegów, którzy mieli aspiracie by trafić do III Ligi.
– Wiedzieliśmy, że na tym poziomie posiadamy umiejętności, ale nie mieliśmy pojęcia gdzie poprowadzi nas obrana przez nas droga – wspomina Krzaczek.
Wspólna inicjatywa i zapał doprowadziły ich do uzyskania tytułu wicemistrza III Ligi Mężczyzn Województwa Lubelskiego oraz 2 miejsca w Pucharze Polski na szczeblu wojewódzkim.
– Początki nie były łatwe. Obraliśmy taktykę, by wszystkie mecze rozgrywać na wyjazdach, ponieważ było to znacznie bardziej budżetowe rozwiązanie, które mogliśmy wtedy udźwignąć – przypomina prezes. Niemal wszystkie rozgrywki kończyły się tie-breakami. – Nasi przeciwnicy często dziwili się, dlaczego tak wiele meczy rozgrywamy w 5 setach. Zgodnie tłumaczyliśmy: nie mamy własnej hali, dajcie nam się nagrać – wspomina.
Pierwszy sezon klubu (2013/2014) upłynął zawodnikom pod znakiem zabawy. Jednak kolejne sezony zaczęły rodzić w głowach pomysły na rozwój.
– Pierwsza liga była wtedy dla nas czymś niesamowicie odległym, nawet nie przechodziło nam to przez myśl. Jednak wszystkie drobne sukcesy pokazały nam, że można z tego projektu stworzyć coś naprawdę fajnego. Z sezonu na sezon wiedzieliśmy, że obraliśmy dobrą ścieżkę – dodaje prezes Krzaczek.
Awans do PlusLigi – ziszczenie marzeń
– Momentem przełomowym, w którym pomyśleliśmy, że PlusLiga jest już w zasięgu naszej ręki był awans do I Ligi rozgrywek siatkarskich w sezonie 2018/2019. Wtedy wszystko postawiliśmy na zespół – mówi prezes Krzaczek. Pełne emocji i satysfakcji mecze rozegrane z BBTS Bielsko-Biała doprowadziły lubelską drużynę do PlusLigi.
Cel, który założyciele obrali w trakcie trwania kolejnych sezonów stawał się coraz bardziej realny z każdym kolejnym wygranym meczem. Możliwość gry w najwyższej klasie rozgrywkowej LUK Lublin otrzymał w ostatnim sezonie 2021/2022, który zakończył zajmując 11. miejsce za sprawą wygranej w pięcio-partyjnej grze przeciw drużynie Ślepsk Malow Suwałki (3:2).
Mimo wielu wzlotów i upadków podczas każdego z meczy drużyna mogła liczyć na wzajemne wsparcie i to właśnie temu zawdzięczają swój sukces. – Mimo wielu kłopotów zdrowotnych na pozycji przyjmującego, dawaliśmy radę, jako zespół. Pomimo niesprzyjających okoliczności, coś fajnego zaczęło się dziać w naszej wspólnej karierze. Niestety i tak skończyliśmy na 11. miejscu. – tłumaczy Grzegorz Pająk, kapitan zespołu LUK Lublin.
Ich pierwszy występ w PlusLidze zakończył się stosunkowo szybko. – Aspiracje mieliśmy większe, ale ten wynik należy przyjąć z pokorą, choć oczywiście niesmak pozostał. Teraz każdy z zespołów w lidze walczył o każdy mały punkt na parkiecie i nie było takich outsiderów, z którymi wygrywa się z marszu. To tylko pokazuje, jaki poziom jest w PlusLidze – dodaje kapitan. – To, że pożegnaliśmy się zwycięstwem w ostatnim meczu rozgrywek ze swoimi kibicami, ogromnie cieszy. Mieliśmy jedną z najlepszych frekwencji w tym sezonie, więc byliśmy to winni kibicom – pociesza trener drużyny Dariusz Daszkiewicz.
LUK Lublin – kibice murem za drużyną
Obecnie drużyna Lubelskiego Klubu Przyjaciół Siatkówki wspierana jest przez ich własny klub kibica. – Wszystko zaczęło się jeszcze wtedy, gdy nasza drużyna była w II lidze i grała na hali Politechniki Lubelskiej. Wówczas zebrało się kilka osób, które spontanicznie zaczęły kibicować – wspomina Andrzej Pelczar, wierny kibic siatkarskiej drużyny. – Zaczęliśmy rosnąć w siłę z każdym meczem i przede wszystkim zmianą hali, ponieważ przy Alejach Zygmuntowskich mogło nas się zebrać znacznie więcej – dodaje.
Niestety nadszedł rok 2020 i pandemia, która zablokowała żywy i radosny doping podczas rozgrywek. Kibice nie mieli możliwości wejścia na trybuny co odczuwała sama drużyna.
– Doping podczas meczu jest niezwykle ważny. Na boisku nierzadko nachodzi zawodników trudniejszy moment, z którym trzeba sobie poradzić. Wtedy niezwykle pomocne są właśnie słowa otuchy, przyśpiewki, czy bębny, które da się usłyszeć z trybun. Bez kibica mecz to nie to samo – mówi Anna Sobka, rzecznik prasowy LUK Lublin.
W ostatnim czasie pandemia osłabła i kibice znów mogli wrócić pełni werwy i chęci do wspierania drużyny. Po wejściu do PlusLigi i kolejnej zmianie hali na halę Globus, wszystko potoczyło się bardzo szybko. Sympatycy siatkówki przychodzili tłumnie na mecze, ale brakowało uporządkowania. Po kilku meczach, grupa kibiców rozrosła się do ok. 60 osób, które czynnie wspomagały LKPS.
– Dołożyliśmy do tego bębny, trąbki, klub dołączył klaskacze i nie ważne jaki był wynik meczu, zawsze staraliśmy się wspierać naszą drużynę, czy to na Globusie, czy na meczach wyjazdowych, gdzie nierzadko byliśmy siódmym zawodnikiem na boisku – podsumowuje pan Andrzej.
– Ten sezon to pewien proces dla klubu z Lublina. Już podczas pierwszego meczu z Jastrzębskiem Węglem wiedziałem, że kibice będą nam pomagać. Wypełniali halę niemal w całości i w ważnych momentach, których w tym sezonie było sporo, szli za nami. Tę atmosferę na pewno czuliśmy i to był jeden z naszych atutów – mówi Grzegorz Pająk, kapitan zespołu LUK Lublin.
Ostatni sezon dla drużyny LUK Lublin to blisko 7 miesięcy zmagań oraz 26 meczów, z których odnieśli 8 zwycięstw. – To był trudny sezon przeplatany spektakularnymi zwycięstwami ze sromotnymi porażkami. Najważniejsze jest to, że pomimo tych wszystkich niedogodności, z jakimi borykaliśmy się, potrafiliśmy spiąć się w odpowiednim momencie i grać na dobrym poziomie – podsumowuje trener zespołu.