Skubas, czyli Radosław Skubaja to muzyk pochodzący z Lublina. To gitarzysta, wokalista, a także twórca hitu „Nie mam dla ciebie miłości”. W wywiadzie opowiedział nam o swoim „Duchu” i wolności.

10 lutego miał premierę pana najnowszy utwór „Duch”. Dlaczego to właśnie duch najbardziej kojarzy się z wolnością?

– To dla mnie ważny utwór. Słowo duch ma wiele znaczeń w języku polskim i nie tylko. Spiritus to nie tylko duch, ale też coś co kojarzy się z alkoholem. Duch jest czymś wewnętrznym, czymś co przenika, a czego nie widać gołym okiem. To może być duch z Halloween, duch święty, duch walki, czy duch sportu. To słowo w tajemniczy sposób wiąże się z naszym życiem. Jest wiele rzeczy, które stoją na przeszkodzie poznania, na przykład uprzedzenia, opinie, oceny, lęki. Moim zdaniem, mając wolnego ducha można nawet porozumieć się ze zwierzętami.

Wolność to też marzenia. Dlaczego warto marzyć?

– Może odpowiem tak przewrotnie. Na pewno nie warto wierzyć, że ta rzeczywistość, którą mamy dookoła i która może nas przytłaczać to jest jedyna rzeczywistość dostępna dla nas. To może być właśnie ten świat marzeń sennych, czyli takich tajemniczych. Wydaje mi się, że warto wierzyć w inną rzeczywistość niż tylko w tą, która nas spotyka.

Kult kiedyś śpiewał „Wolność po co wam wolność macie przecież telewizję”. Utwór dość aktualny, jak na nasze czasy.

– (śmiech) Trochę się to zmieniło, bo teraz „macie internet”, ale to jest bardzo ciekawa kwestia. Telewizja jest formą zgorzkniałą. Trzeba by się tu zastanowić co nazywamy wolnością. Czy jest to 8 godzin spędzonych na ciekawych filmach na YouTubie? Czy rodzaj równowagi i wolnego wyboru? Wydaje mi się, że obecnie ta wolność się kończy tam, gdzie zaczyna się przymus.

W obecnych czasach trudno o wolność z różnych powodów.

– Tak. Kobiety, media, maseczki… Pamiętajmy, że w krajach, w których jest pozorna wolność, to nie ma jej gdzieś indziej. Jeśli ceny są takie, że biednych ludzi nie stać, aby przeżyć, to jaka to jest wolność? Albo jak ktoś ma pracę, która jest niewolniczą pracą? Jak pracujesz 12 godzin dziennie, żeby zjeść dwa banany, tak jak np. Azjaci, którzy produkują ubrania, w których chodzimy. Wydaje mi się, że mamy i tak sporo, bo mamy wolność słowa, a 40 lat temu wsadzali do więzienia za to, co się powiedziało głośno. Miałem okazję być na Kubie po śmierci Fidela Castro i wtedy był jeden człowiek, który dobrze mówił po angielsku i się wyłamał. Tylko on mógł sobie pozwolić na to, by powiedzieć co myśli.

Wolność ogranicza nam również epidemia koronawirusa. Jak pan przeżył kwarantannę i okres pandemii?

– Świat artystyczny pierwszy uklęknął i ostatni wstanie. Świat artystyczny jest też związany z duchem. Te czasy mogą być inspirujące dla artystów. Poza tym ludzie, którzy bardzo dużo wyjeżdżają i są zabiegani mają mniej czasu na refleksje związane z tworzeniem. To są dobre czasy dla tworzenia muzyki. Są złe do zarabiania pieniędzy i do szerzenia kontaktów z drugim człowiekiem. Staram się na co dzień zajmować tym, na co mam wpływ.

Kultura, między innymi koncerty wrócą do takiej formy jaką znamy sprzed COVID?

– Z pewnością wrócą. Mam jednak takie wrażenie, że to co się dzieje nie jest tylko kwestią bezpieczeństwa, ale też prania mózgu. Te mózgi zostaną w pewnym stopniu przeprane. Będzie tych ludzi mniej i będzie większy dystans. Z drugiej strony może być odwrotnie, czyli wybuch entuzjazmu. Zabić kultury się nie da, najwyżej artyści przeniosą się na jakąś wyspę nieobjętą restrykcjami i tam będą grać koncerty. Wierzę w ludzi, muzykę, sztukę i wierzę, że to wszystko się kiedyś w końcu skończy. Wierzę, że to przetrwamy.

Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments