Piotr Wielosz-Hałasa z Hrubieszowa, student II roku analityki gospodarczej na Wydziale Ekonomii UMCS, został drużynowym mistrzem świata modeli swobodnie latających (free fly) na zawodach, które odbyły się w Stanach Zjednoczonych. – Było zaskoczenie, a później ogromna radość. Niesamowite uczucie – mówi mistrz.

Piotr pomimo swojego młodego wieku, ma na koncie wiele osiągnięć związanych z uprawianą dyscypliną sportu, czyli w sterowaniu modelami swobodnie latającymi, konkretnie szybowcami. W 2016 roku został Mistrzem Polski, w kolejnych latach zdobywał tytuły wicemistrza i drugiego wicemistrza. Przez trzy ostatnie lata stawał więc na podium, co pozwoliło mu wystartować jesienią tego roku w Mistrzostwach Świata w Kalifornii.

Ciekawy sport

Sterowanie modelami swobodnie latającymi to dość stary sport, z lat siedemdziesiątych ubiegłego wieku, chociaż w Polsce mało popularny. Zawody odbywają się na otwartej przestrzeni. Polegają na tym, że każdy z zawodników musi w danym czasie, wyznaczonym przez sędziego, wykonać lot modelem. Zazwyczaj jest 7 kolejek po trzy lub cztery minuty lotu. Całe zawody trwają około 7 godzin.

Modele wolno latające nie mają żadnego silnika. Steruje się nimi podobnie jak latawcem. – Na palmtopach mamy program, za pomocą którego przed startem ustawiamy parametry lotu, czas trwania i wszystkie fazy lotu. Aby to dobrze zrobić, potrzebne są godziny spędzone na treningach. Szybowiec ma do siebie przymocowaną pięćdziesięciometrową linkę. Do wystartowania modelem potrzebuję kogoś do pomocy, osoby, która puszcza mi model pod wiatr. Steruję nim za pomocą linki. Muszę wyczuć w powietrzu ciepłe prądy, takie kominy termiczne, które pozwalają wybić szybowiec do góry na wysokość około stu metrów. Im wyżej tym lepiej – wyjaśnia działania tego sportu Piotr.

Mistrzostwa w Kalifornii

Na mistrzostwach w USA student startował w zawodach indywidualnych i drużynowych. Drużyna liczyła dziewięciu zawodników, którzy brali udział w trzech kategoriach: modele z napędem gumowym, modele z napędem silnikowym i szybowce, czyli ta, którą reprezentował Piotr.

– W tych trzech kategoriach łącznie uzyskaliśmy taki wynik, który pozwolił na zdobycie pierwszego miejsca w Mistrzostwach Świata. Polska zdobyła ten tytuł po raz pierwszy od 33 lat. To dla nas ogromny sukces – ekscytuje się Piotr, który jako jedyny z drużyny pochodzi z Lubelszczyzny.

W kategorii indywidualnej zajął 19 miejsce. – Dostałem się do dogrywkowych lotów. Niestety podjąłem złą decyzję, wziąłem nieodpowiedni model i lot nie wyszedł dobry. Jednak z tego miejsca również się cieszę, bo warunki były trudne i konkurencja ogromna – mówi mistrz. – Tę dyscyplinę sportu uprawiają głównie osoby dużo starsze ode mnie, z ogromnym doświadczeniem, ale też najlepszymi, drogimi modelami, co niestety jest ważne. Wszyscy się dziwili, że Polska ma takich młodych zawodników w reprezentacji – dodaje.

Byliśmy w szoku

Zawodnicy na zawody jechali z ogromnymi nadziejami, ale też świadomością wielkiej rangi mistrzostw.

– Na miesiąc przed zawodami zjadał mnie stres. Zdawałem sobie sprawę, że tu nie ma żartów, bo ważne zawody, a do tego na drugim końcu świata. Miałem myśli, że jak się zestresuję, to loty mi nie wyjdą. Z drugiej strony chciałem jak najlepiej polatać i wygrać. Na szczęście dzień przed zawodami stres minął i do konkurencji przystąpiłem spokojny. Gdy nie było jeszcze oficjalnych wyników, sami przeliczaliśmy punkty. Liczyliśmy, że załapiemy się do pierwszej piątki, a później okazało się, że jesteśmy najlepsi. Oficjalne wyniki były po dwóch dniach. Byliśmy w szoku, a gdy ten minął radość była ogromna – zdradza mistrz.

Zasługa babci

Jedną z osób, które najbardziej trzymały kciuki za Piotra, była jego babcia. To też dzięki niej Piotr dziś zajmuje się lataniem modelami. W zawodach bierze udział od około 3 lat. Znacznie dłużej, bo od 13 lat, buduje modele.

– Wszystko zaczęło się jeszcze w przedszkolu. Wracając z babcią z przedszkola do domu, zobaczyłem na drodze leżący samolocik z papieru. Wziąłem go ze sobą. Babcia trochę się złościła, że znoszę papiery do domu. Później zacząłem składać papierowe samolociki i puszczać je z balkonu. W szkole na tyle opanowałem tę sztukę, że pokazywałem kolegom, jak dobrze składać samoloty. Zaśmiecałem boisko szkolne samolotami, składałem je na przerwach i na lekcjach, wszędzie ich było pełno. Po prostu lubiłem samoloty – wspomina Piotr.

W końcu babcia postanowiła zapisać go na warsztaty modelarskie w Hrubieszowie. To był 2006 rok. – Instruktor powiedział wtedy, że jestem za młody, że nie do końca będę wiedział co robić. Ale babcia odparła: „Spokojnie, panie Leszku. Na pewno pan nie pożałuje”– opowiada Piotr.

I tak zaczął rozwijać swoje pasje. Na warsztatach składał modele najpierw papierowe, później drewniane i inne, coraz bardziej skomplikowane konstrukcje.

– Nie składam modeli dla samego składania czy po to, żeby model postawić na szafkę. Składam modele, które później latają. Jednak nie startuję nimi w zawodach, bo nie mam możliwości skonstruowania takiego modelu, który byłby konkurencyjny. Do tego potrzeba warsztatu, narzędzi i czasu. Natomiast osobiście serwisuję modele, którymi latam – zdradza mistrz.

Marzenia

U młodego studenta jest ich wiele. Jak zdradza Piotr, chciałby skończyć studia z dobrym wynikiem, by móc zdobyć pracę, która pozwoli mu w pełni realizować swoje pasje.

– Latanie modelami to drogi sport, bo cena modelu wynosi około 6 tysięcy złotych. Ale są i takie za 18 tysięcy, z włókna węglowego. Jeżeli ktoś chce to robić, osiągać dobre wyniki, musi mieć porządny model. Obecnie wszystkie koszty ponoszą sam, nie mam sponsorów. Dziękuję wszystkim, którzy mi pomogli wyjechać na mistrzostwa do Stanów. Wyjazd do Kalifornii dofinansowała pani burmistrz Hrubieszowa, starosta powiatu hrubieszowskiego oraz marszałek województwa. Dziękuję wszystkim sponsorom oraz panu Leszkowi Kryszczukowi za okazane wsparcie i za to, że stanął na wysokości zadania jako mój trener – mówi Piotr.

Piotr marzy o tym, by w Pucharze Polski i Mistrzostwach Polski uzyskać jeszcze lepsze wyniki niż dotychczas. – Będę walczył o jak najlepsze miejsce na Pucharze Świata, aby pojechać do Francji za dwa lata na kolejne mistrzostwa świata – dodaje.

Jak mówi mistrz, studia są dla niego ważne i bez problemu łączy naukę ze swoją pasją.

– Na wszystko jest czas. Sezon latania zaczyna się w marcu i trwa do października. Zawody są raz na dwa tygodnie albo rzadziej. Nie zaniedbuję obowiązków na uczelni. Mam też wyrozumiałego trenera, który rozumie, że studia są dla mnie ważne. Dużym wsparciem jest też moja dziewczyna Weronika, która pomaga w trenowaniu, a także wspiera duchowo – mówi. (jus)

Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments