W środę (8 czerwca) około godziny 8:00 w Kopalni LW Bogdanka zostało zasypanych kilku górników. 35-latek, który wykonywał niebezpieczną pracę w kopalni, nie przeżył. Pozostali górnicy przebywają w szpitalu. Ich życiu nie zagraża niebezpieczeństwo.
– Niestety potwierdzam medialne doniesienia, że na skutek wypadku zginął jeden z naszych pracowników, 35-letni Jarosław. W górnictwie pracował 10 lat, u nas w firmie 8. Jarosław pracował przy udrażnianiu zbiornika refuncyjnego, to są prace, które są szczególnie niebezpieczne. Praca była wykonywana na podstawie obowiązującej w spółce instrukcji – mówi Artur Wasil, prezes zarządu LW Bogdanka.
Podczas udrażniania tego zbiornika do przestrzeni wyrobiska pod zbiornikiem przedostało się 400 ton urobku. – Niestety nasz pracownik został pochwycony i uwięziony w tej masie skalnej. Objęliśmy opieką rodzinę zmarłego. Zapewniamy również wszelkie dostępne środki, również finansowe, które zabezpieczą tę rodzinę – zapewnia Artur Wasil.
Dwóch pozostałych pracowników przebywa obecnie w szpitalu, ich życiu nie zagraża niebezpieczeństwo.
Wypadek zdarzył się około godziny 8. Niezwłocznie przystąpiono do akcji ratowniczej. – Do akcji ratowniczej w początkowej fazie zostały skierowane dwa zastępy ratownicze nasze kopalniane, a także 180 pracowników kopalnianych. W międzyczasie powiadomiliśmy Centralną Stację Ratowniczo-Górniczą. Stacja wysłała do nas pogotowie ratowniczo-górnicze z lokalizatorem górników, a także dwa zastępy pogotowia górniczego – wyjaśnia Sławomir Karlikowski, dyrektor techniczny LW Bogdanka.
Fot. Dominika Polonis/Archiwum