Wakacyjne wyjazdy i niechęć do szczepień przyśpieszą czwartą falę – uważa wirusolog prof. dr hab. n. med. Małgorzata Polz-Dacewicz z Uniwersytetu Medycznego w Lublinie. W wywiadzie opowiedziała nam o nowej odmianie koronawirusa oraz o tym, kiedy możemy się spodziewać czwartej fali.

Jak odróżnić wariant delta COVID-19?

– Warianty różnią się sekwencjami, ale to są sprawy już czysto naukowe. Bardziej interesujące jest to, że różni się on od innych wariantów (w szczególności od wariantu brytyjskiego i tego pierwotnego) tym, że jest o wiele bardziej zakaźny, przez co jest to wariant wirusa, który o wiele szybciej się przenosi. Obecnie jest już nie tylko wariant delta, ale i delta plus. Osoba zakażona tym pierwotnym, wyjściowym wirusem zakażała dwie osoby. Teraz jedna osoba zakażona wirusem deltą lub deltą plus zakaża osiem osób. To pokazuje, jak on szybko się przenosi. Ten tradycyjny, pierwszy wirus, który się pojawił przenosił się drogą kropelkową, a ten wariant przenosi się drogą powietrzno-kropelkową.

Co to oznacza w praktyce?

– Oznacza to, że człowiek zakażony, który przebywał w pomieszczeniu, np. w windzie albo w danym pokoju, z niego wyjdzie to jeszcze przez godzinę w tym powietrzu mogą się znajdować cząstki tego wirusa. Dlatego też jest bardziej zakaźny. Teraz mamy ten okres letni, ale przypadków tego wariantu jest już coraz więcej nie tylko na świecie, ale i w Polsce, gdzie również są już one zidentyfikowane. Na szczęście nie są to jeszcze tak duże liczby, jak w Wielkiej Brytanii, gdzie wirus ten bardzo się rozprzestrzenia. Przewiduje się, że u nas na pewno dojdzie do kolejnego okresu wzrostu zakażeń zwłaszcza tym wirusem delta. Niektórzy mówią, że szacuje się, że początek czwartej fali to może być nawet koniec sierpnia. Inni mówią, że wrzesień albo październik, bo będziemy wkraczać w okres, który ogólnie sprzyja rozwojowi wszystkich wirusów i przeziębień oraz innym chorobom, które również wpływają na układ oddechowy.

Czy delta i delta plus jest bardziej niebezpieczna niż inne odmiany?

– Prawdopodobnie jest ona bardziej niebezpieczna. Mówi się, że osoby szczepione w mniejszym stopniu są podatne na zakażenie, ale szczepienie nie chroni w stu procentach przed zakażeniem. Ono na pewno chroni przed ciężkim przebiegiem i przed ewentualną hospitalizacją. Szczepionki poradzą sobie z nowymi wariantami, ale na pewno nie w stu procentach.

Mówi się, że może być konieczne podanie trzeciej dawki szczepionki. Czy faktycznie powinniśmy ją przyjąć dla lepszej odporności?

– To na razie jest na etapie rozważań naukowych. Naukowcy zastanawiają się czy powinna to być dawka przypominająca, czy szczepionka tzw. poliwalentna, która by miała zapobiegać kilku różnym wariantom. To jest jeszcze na etapie badań.

Obecnie województwo lubelskie jest na przedostatnim miejscu pod względem szczepień. Z czego nadal wynika ta niechęć do przyjęcia szczepionki?

– To są takie socjologiczno-psychologiczne uwarunkowania. Jest pewien odsetek osób, które są niechętne, ale szczepienia są przecież dobrowolne, więc nikogo nie można do nich zmusić. Każdy podejmuje tu ryzyko na własną rękę i bierze za to odpowiedzialność. Jak się dana osoba niezaszczepiona zakazi to nie może mieć wtedy do nikogo pretensji. Jak się sam zakazi to jeszcze pół biedy, ale najgorsze jest to, że stwarza ryzyko zakażenia innym.

Ile procent społeczeństwa musi się zaszczepić, abyśmy uzyskali kontrolę nad epidemią?

– Wszyscy eksperci mówią tu o 70-80 procentach. Tyle osób musi się zaszczepić, abyśmy uzyskali odporność populacyjną. Niektórzy nie mogą się zaszczepić, bo mają przeciwwskazania i jest to zrozumiałe. Ale przecież nawet osoby, które przebyły zakażenie koronawirusem są kwalifikowane do szczepień, bo przechorowanie nie pozostawia tak trwałej odporności, jak szczepienie.

Niektórzy ozdrowieńcy również nie mają odporności.

– Tak, u niektórych nie ma, ale to jest bardzo osobnicza cecha. Czasem jest też tak, że w populacji zdarzają się osoby, które nie reagują na żadne szczepienia. Nawet nie mówię tu konkretnie o szczepieniu przeciwko COVID-19, ale ogólnie o tych, na różne choroby. Mogą się wtedy szczepić nawet kilkakrotnie, ale nie wytworzą przeciwciał. Takich ludzi w populacji jest kilka procent.

Niechęć do szczepień i wakacyjne wyjazdy przyśpieszą czwartą falę?

– Tak, z pewnością mogą przyśpieszyć. Mobilność, a zwłaszcza wyjazdy w te rejony, gdzie jest bardzo wiele rejestrowanych nowych zakażeń dziennie temu sprzyja. Niestety, nie da się od tego odizolować. Wirusy przenoszą się bardzo szybko.

Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments