Dariusz Klimek od blisko 20 lat prowadzi restaurację Giuseppe. Popularny stał się również jego sklep Pacco, w którym można zamówić gotowe dania, tylko do podgrzania w domu. Dzięki temu podczas epidemii można cieszyć się potrawami kuchni włoskiej domowym zaciszu.

Pacco po włosku oznacza paczkę. – Nie chcieliśmy nazywać tego boxem. Trzymamy się już tego włoskiego stylu, z którego słynie Giuseppe. Oprócz tego paczka nam się kojarzy z paczką przyjaciół. Początkowo robiliśmy te pakiety dla dwóch osób, teraz chcemy je też zrobić na trzy i takie pakiety rodzinne – mówi Dariusz Klimek, właściciel restauracji Giuseppe znajdującej się przy ul. Hipotecznej w Lublinie. W tych oryginalnych pudełeczkach znajdziemy między innymi makaron do samodzielnego ugotowania, wymierzone składniki i przyprawy, które wystarczy tylko dodać do gotowego dania.

Pomysł na sklep powstał w 2016 roku przed walentynkami. – Czas walentynek to stres przede wszystkim dla facetów, bo muszą znaleźć miejsce na randkę, a restauracje zapchane i nie mają już rezerwacji. Nie można też robić takich numerów, że połączymy pięć stolików, bo to się by mijało z celem. Walentynki to romantyzm, intymność, a nie siedzenie jeden na drugim. Wpadliśmy więc na taki pomysł, aby zainspirować panów do zrobienia samodzielnie kolacji walentynkowej w domu, bo będąc w domu pojawiał się problem, jak to wszystko ugotować – wspomina. – Zorganizowaliśmy wtedy warsztaty męskie gotowanie. Przygotowaliśmy stanowiska pracy, każdy miał swój palnik, nóż i deskę. Wybór padł na makarony, bo to danie, które przyrządza się bardzo szybko i poprzez dodatki tworzy danie wykwintne i ładnie podane. Wychodząc pojawiły się jednak pytania, gdzie to wszystko można kupić – śmieje się.

Alternatywa nie tylko dla mężczyzn

Do potraw dołączony jest również przepis. – Zrobiliśmy dodatkowo jeszcze instrukcję. Nawet pamiętam jeszcze taką pierwszą, ręcznie pisaną. Dziewczyny z restauracji ją zrobiły i dopisały na końcu: tylko nie zapomnij pozmywać. Początkowo nazwaliśmy to męski pakiet wsparcia – zaznacza. Mężczyźni chętnie dzwonili i zamawiali takie pakiety. Tak jest do dzisiaj. – Często dostajemy od ludzi zdjęcia nakrytych stołów i potem ktoś mówi, że żona mu powiedziała ze wzruszeniem w oczach, że 20 lat się znamy, a on nawet jajecznicy nie zrobił, a dzisiaj spaghetti z krewetkami – przyznaje z radością.

Z czasem okazało się, że może być to ciekawa alternatywa nie tylko dla mężczyzn. – Kobiety też mówiły, że można coś szybko ugotować, bo nie tracą czasu, aby gotować, chodzić po sklepach. Czasami trzeba kupić świeży rozmaryn, którego nie kupimy w sklepie w postaci dwóch gałązek tylko musimy cały krzaczek, więc to też jest oszczędność – mówi. – W ten sposób jesteśmy tacy zero waste i zaczęliśmy to rozwijać.

W 2019 roku powstał sklep Giuseppe Pacco. – Potem wszedł lockdown i okazało się, że ten nasz produkt jest czymś fajnym. Oprócz makaronów wtedy pojawiła się też pizza. Sprzedajemy kamień szamotowy, który się nagrzewa w piekarniku, bo on poprawia parametry pieczenia. Do tego jest nasza łopatka. Ciasto, sosy i dodatki można kupić u nas. Mamy do tego też instrukcję wideo, jak coś przyrządzić – zaznacza.

Propozycja wspólnego gotowania może być nie tylko szybką formą przygotowania posiłku, ale też spędzania czasu wspólnie z rodziną. – Jak coś jest zapakowane w pudełko i jest wiezione przez kuriera pół godziny to ono już nie będzie takie samo, jak w restauracji. W domu możemy sobie to podać na porcelanie i nawet pizza jest świeżo wyciągana z pieca. Może nie będzie lepsza niż w lokalu, ale będzie nasza i możemy ją sobie spersonalizować – podkreśla. – Wprowadziliśmy też nowe rzeczy, czyli ravioli, które robimy sami na świeżo. Gotuje się je tylko 3 minuty – wyjaśnia.

Kulinarna misja

Giuseppe słynie również z makaronów własnej produkcji. – Gotuje się je tylko 2 minuty. Ten czas przyrządzenia posiłków jest bardzo krótki. Dla tych, którym nie chce się pokroić składników i wrzucić na patelnię mamy w ofercie takie pudełeczko z makaronem, a do tego gotowy sos boloński, grzybowy lub pomidorowy. Wtedy trzeba tylko podgrzać na patelni i gotować 2-3 minuty – wyjaśnia.

Dzięki Pacco właściciele chcą kultywować swoją misję, że jedzenie to nie są tylko składniki, ale też relacja z bliskimi i ze znajomymi. – Teraz ludziom brakuje nie jedzenia, a wyjścia i spotkania się ze znajomymi w restauracji. Czas wspólnego posiłku to nie tylko zaspokajanie głodu, ale też atmosfera rozmowy i dowiedzenia się co u drugiej osoby słychać – zaznacza. – Można wrócić do tej kultury celebracji posiłków. Do tego dojdzie frajda wspólnego gotowania i zaangażujemy dzieci, a dzieci to uwielbiają. To są proste rzeczy, więc one sobie mogą coś pokroić i zamieszać i są z nami. Dzieci też widzą, że gotowanie to jest proces a nie coś gotowego i poznają przez to smaki. Wiele razy się zdarzało, że dzieci coś wąchają, sprawdzają jak pachnie bazylia – cieszy się.

Pacco to również forma lubelskiej gastronomii w trudnym czasie. – Dzięki temu zdobywamy też jakieś środki na utrzymanie się. Nie ukrywam, że z tym pomysłem jesteśmy obecnie ewenementem na skalę Lublina, albo i Polski. Jesteśmy czymś pomiędzy restauracją i sklepem, tylko kupując u nas nic się nie zmarnuje. Mamy wszystko wymierzone, więc nie trzeba kupować całego słoika oliwek czy kaparów i jeść go potem tydzień – zaznacza. – To dla nas ogromne wsparcie. Mija rok od kiedy żyjemy w czasach covidowych. Nie ma studentów i turystów. Spadek obrotów jest o 70 procent. Nawet jak nie było lockdownu to ta sytuacja nie wróciła do stanu wcześniejszego – dodaje.

Wesprzeć restaurację można również poprzez napisanie opinii bezpośrednio do właścicieli. – Jak ktoś napisze coś na Facebooku, np. że jedzenie jest dużo gorsze niż wcześniej to my nie wiemy co to znaczy. To powinna być informacja dzięki, której my się zmienimy. Ludzie mają jednak taką mentalność, że mówią, że jest niedobre ale nie uzasadniają. To dla nas bardzo ważne. Chcemy być dla naszych gości jak najlepsi – podsumowuje Dariusz Klimek, właściciel Giuseppe.

Fot. Dominika Polonis

Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments