Nawet jeśli coś nie do końca nam się podoba, to czasami lepiej to przemilczeć niż próbować zmienić czyjeś postępowanie czy życie – mówi Katarzyna Cerekwicka, wokalistka i autorka tekstów, z którą mieliśmy okazję rozmawiać w Lublinie podczas koncertu w Teatrze Muzycznym w Lublinie.

Rozmawiamy po koncercie z okazji Narodowego Święta Niepodległości. Czym jest dla Ciebie niepodległość?

– Niepodległość to przede wszystkim wolność. To wolność słowa, decydowania o sobie. Dla mnie osobiście to co jest najważniejsze to taka wolność artystyczna. Z punktu widzenia psychologii to taka wolność w środku, czyli brak poczucia przymusu do czegokolwiek. Jestem jedną z tych szczęśliwych osób, które uwielbiają chodzić do pracy i nigdy nie czują, że pracują. Ta wolność ma wiele aspektów.

Na koncercie usłyszeliśmy utwór Zbigniewa Wodeckiego. Mówiłaś, że „Lubię wracać tam, gdzie byłem już” jest dla Ciebie szczególny. Na swojej drodze muzycznej miałaś okazję spotkać się z tym artystą?

– Zbigniew Wodecki to był przede wszystkim wielki artysta, ale i świetny człowiek. Miałam okazję śpiewać ze Zbyszkiem kiedyś duet. Było to wprawdzie bardzo, bardzo dawno temu, ale to były niezwykłe emocje. To był jeden z najlepszych, najpiękniejszych i najlepiej brzmiących głosów męskich w Polsce. Póki co nie mamy następcy dla Zbigniewa i to jest taka nieodżałowana strata w naszej branży. My to czujemy nie tylko tak jak artysta, który uwielbia innego artystę, ale też tak, że zabrakło nam bardzo fajnego kolegi.

Gdzie najbardziej lubisz wracać, tam gdzie byłaś już?

– Chyba do domu, do Koszalina. Tam się urodziłam i wychowałam. Tam mam rodziców, brata, dwie cudowne bratanice, bratową i mogłabym tak wymieniać godzinami (śmiech). Chyba to jest właśnie takie miejsce, do którego lubię wracać pamięcią i z przyjemnością będę tam podróżować. I nie tylko na święta.

Póki my żyjemy, żyje Polska. Ile w tym prawdy?

– Polska to przede wszystkim piękna kultura. Mamy bardzo dużo do zaoferowania światu. Jestem wielką fanką naszego języka, który nie wszystkim może się podobać, bo jest bardzo trudny. Uwielbiam śpiewać w języku polskim, bo język polski jest chyba najbardziej romantycznym językiem ze wszystkich słowiańskich.

Koncert odbył się pod nazwą „Nie gniewaj się na mnie Polsko”. Patrząc na obecną sytuację w Polsce, jednak czasami trudno się na nią nie gniewać.

– Tak, trudno się nie gniewać… Myślę jednak, że trochę wszyscy jesteśmy temu winni. Jestem akurat jedną z tych osób, które nigdy nie wdają się w żadne wojny i dyskusje. Raczej rozwiązuję konflikty niż je tworzę. Myślę, że teraz to co najgorsze mogło się stać to taka polaryzacja społeczeństwa. Sama nie przynależę ani do jednej, ani do drugiej grupy, bo myślę, że jestem bardziej pośrodku. Życzę nam tylko, żeby w tych trudnych czasach po pandemii, żebyśmy potrafili wziąć głęboki oddech i potrafili patrzeć na siebie z taką miłością. Miłością, o której mówi nasza religia. Nawet jeśli coś nie do końca nam się podoba to czasami lepiej to przemilczeć niż próbować zmienić czyjeś postępowanie czy życie.

Trzeba rozmawiać nawet jeśli mamy różne poglądy?

– Oczywiście! Warto rozmawiać o wszystkim, ale nie tylko rozmawiać, bo też słuchać siebie nawzajem i nie próbować na siłę przeciągnąć innej strony na swoją stronę. Jesteśmy w takich czasach, że mamy wystarczająco dużo przestrzeni na to, aby nasze poglądy się znajdowały w Polsce. Ważna jest taka akceptacja nas samych. Kiedyś była piękna piosenka „Chcemy być sobą” i myślę, że najlepiej, jak każdy z nas taki właśnie będzie. Niech każdy stara się na koniec dnia być najlepszą wersją siebie. Bądźmy w ogóle najlepsi z możliwych!

Fot. Dominika Polonis

Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments